piątek, 23 maja 2014

zamiast wstępu bez związku z wątkiem głównym

Gdy już mi się zdaje, że wyszłam na prostą przychodzą te dni, miesiąc w miesiąc, łamią mnie w bólu na pół.
I tak bardzo chcę zacząć od nowa.
Ale nie tak łatwo zapomnieć i przestać czuć.
Za parę dni będzie lepiej, ale już nigdy nie tak jak powinno być.
Wiem, że są większe nieszczęścia, ale jak każdy żyję własnym życiem, nie cudzym.
I nienawidzę siebie, za to, że nie umiem działać i żyć, dalej głupia i gruba brnę w emocje, które nic dobrego nie przyniosą.
I kocham, choć nie mam pewności, że w ogóle istniał...

2 komentarze:

  1. Serce łamiesz. Nie zgadzam się z takim samokrytycyzmem! Nie zgadzam się i szarpię za ramiona. Twoje ramiona. Jesteś piękna, mądra, inteligentna. Nic nie jest złudzeniem i nic nie jest prawdą, jeżeli Ty sama tego nie nazwiesz prawdą lub złudzeniem. Nie pozwalam żebyś obrażała Anielicę! Wolę Bogu krzyknąć prosto w twarz, że za długo czekanie trwa i narazić się na jego gniew niż żeby pozwolić na Twój szarpiący, dający się odczuć w każdym słowie ból. Przytulam i nawet nie próbuje mówić o pocieszeniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krzycz na Pana Boga. On nas obie kocha. Mnie, bo postawił Ciebie na mojej drodze!

      Usuń