Moje Dziecię kocha kwiaty i nie mam pojęcia skąd jej się to wzięło, bo ja uznaje tylko takie, które można zjeść. Ale to ze względy na zainteresowania mojej Młodej w tym roku na kosmicznie wielkim balkonie (o porażającej wielkości jakiś dwóch metrów kwadratowych) mam kilka kwiatków. Jakąś maciejkę, jakieś frezje w donicy po choince, iksje (czymkolwiek są), groszek pachnący i mieszankę do skalniaków w niedużej skrzyneczce.
Rośnie to wszystko jak szalone, chociaż wczoraj całkiem zwiędło ze względu na moje lenistwo i brak zainteresowania, akcja ratunkowa przyniosła jednak skutek. Młoda z małą konewką tak bardzo zapędziła się do ratowania uprawy, że najchętniej zanocowała by na balkonie. I o dziwo (jeszcze) nie grzebała w donicach, nie wyrywała kwiatków, tylko cierpliwie podlewała.
Jest niesamowita!
Dzieci lubią pomagać w domu. Młoda potrafi posprzątać zabawki (co prawda każdą jedną sztukę trzeba jej pokazywać i tłumaczyć gdzie ma ją odłożyć), długo to trwa, ale umie.
Pomaga rozkładać naszą kanapę, dzielnie nosząc poduszki dekoracyjne (albo z kąta, albo w kąt), przynosi pranie z pralki (wlokąc je często po podłodze przedpokoju).
Chwalimy ją za każdym razem, bo wiemy, że się stara. Chociaż ta jej praca jest kłopotliwa czasem i trwa to długo strasznie wszystko. To nie ważne, z czasem będzie lepiej.
Wydaje mi się, że leniwe dzieci biorą się z lenistwa rodziców. Dużo łatwiej i szybciej byłoby gdyby Młoda nic nie robiła, ale czy potem, za parę lat chciałaby? Wątpię...
No i śmieci. Robienie "bam" (kurcze zabrakło w słowniku wczoraj). Młoda uwielbia schodzić do zsypu i jest w siudmym niebie, gdy to ona może wrzucić tam worek.
Taka to ogrodniczka mi rośnie...
Kwiaty pięknie pachną są bajecznie kolorowe - czegóż chcieć więcej?! :) Nasze Żabsko też uwielbia i zrywa wszystkie napotkane kwiatki "dla mamy" :) czasem z jakiejś wypielęgnowanej miejskiej rabatki
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - miejskie dziecko to i kwiatki miejskie ;)
UsuńJa nie wiem, skąd u mojej Młodej ta miłość do kwiatów (znaczy wiem, po obu babciach), ja raczej nie przepadam za kwiatami, ale pewnie jeszcze dokupię ze dwie skrzyneczki, niech się Dzidzia cieszy :P
Fajnie tak patrzeć, jak maluch rośnie i się rozwija ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie :)
UsuńTeż mam sporo kwiatów na tarasie. Maciejka jest obowiązkowo, czekam, kiedy zacznie pachnieć. :)
OdpowiedzUsuńU mnie już zaczyna wieczorami pachnieć :)
UsuńNo tak, bo 'czym skorupka za młodu nasiąknie'... :) im lepsze nawyki wpoi się maleństwu tym lepiej później dla dziecka, rodzica i otoczenia ;)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dla Dziecka, bo umie, wie i nie przerastają go takie zwykłe sytuacje!
Usuńgeneralnie zapominam o kwiatach i dzieciaki podlrewają kaktusy, bo to sa jedyne rośliny, ktore potrafia przetrwać :)))
OdpowiedzUsuńale masz rację, jeśli dziecko chce pomagać to trzeba sie cieszyć i chwalić, choć wiadomo jak jest :)))
moi chętnie pomagają choć po cichu poprawiam, ale co tam, ważne, ze chcą :)
pozdrawiam :)
Pozdrowionka dla Ciebie Arte!
UsuńMasz frezje w doniczce? Jeszcze u nikogo nie widziałam. Ja bardzo lubię frezje, jeszcze niedawno mi pięknie pachniały, bo dostałam od męża, ale to cięte, w wazonie :) Intrygujący ten Twój balkon, a niby tylko dwa metry kwadratowe. W zeszłym roku młode gołębie, teraz frezje w donicy po choince. No i te iksje, czymkolwiek są ;) Może jakaś fotka... :)
OdpowiedzUsuńWiesz ja te frezje kupiłam na promocji w markecie... Cebulki takie i na razie kwiatków nie ma tylko liście i nie mam zielonego pojęcia jak będą wyglądać. Ja nie znam się w ogóle na kwiatach, ale jak coś wyrośnie ładnie to się pochwalę (na nieanielica.blogspot.com). Pozdrawiam!
Usuń