sobota, 31 maja 2014

znowu nieanielica

Wracam, więc zapraszam

i radość, i nadzieja, i strach, i modlitwa...

Modlę się, o to, żeby cud się nie rozmyślił.
Nie mój, ale bliski i wyczekany. Też i przez nas.
Pierwszy raz od pół roku nie płakałam gdy dowiedziałam się, że komuś się ukazały upragnione dwie kreseczki.

Nie mogę rozpisywać się o szczegółach, bo to nie moja historia. Moja jest radość, nadzieja... Strach? Modlitwy...

sobota, 24 maja 2014

ogrodniczka

Moje Dziecię kocha kwiaty i nie mam pojęcia skąd jej się to wzięło, bo ja uznaje tylko takie, które można zjeść. Ale to ze względy na zainteresowania mojej Młodej w tym roku na kosmicznie wielkim balkonie (o porażającej wielkości jakiś dwóch metrów kwadratowych) mam kilka kwiatków. Jakąś maciejkę, jakieś frezje w donicy po choince, iksje (czymkolwiek są), groszek pachnący i mieszankę do skalniaków w niedużej skrzyneczce.
Rośnie to wszystko jak szalone, chociaż wczoraj całkiem zwiędło ze względu na moje lenistwo i brak zainteresowania, akcja ratunkowa przyniosła jednak skutek. Młoda z małą konewką tak bardzo zapędziła się do ratowania uprawy, że najchętniej zanocowała by na balkonie. I o dziwo (jeszcze) nie grzebała w donicach, nie wyrywała kwiatków, tylko cierpliwie podlewała.
Jest niesamowita!

Dzieci lubią pomagać w domu. Młoda potrafi posprzątać zabawki (co prawda każdą jedną sztukę trzeba jej pokazywać i tłumaczyć gdzie ma ją odłożyć), długo to trwa, ale umie.
Pomaga rozkładać naszą kanapę, dzielnie nosząc poduszki dekoracyjne (albo z kąta, albo w kąt), przynosi pranie z pralki (wlokąc je często po podłodze przedpokoju).
Chwalimy ją za każdym razem, bo wiemy, że się stara. Chociaż ta jej praca jest kłopotliwa czasem i trwa to długo strasznie wszystko. To nie ważne, z czasem będzie lepiej.

Wydaje mi się, że leniwe dzieci biorą się z lenistwa rodziców. Dużo łatwiej i szybciej byłoby gdyby Młoda nic nie robiła, ale czy potem, za parę lat chciałaby? Wątpię...

No i śmieci. Robienie "bam" (kurcze zabrakło w słowniku wczoraj). Młoda uwielbia schodzić do zsypu i jest w siudmym niebie, gdy to ona może wrzucić tam worek.

Taka to ogrodniczka mi rośnie...

piątek, 23 maja 2014

słownik zbuntowanego bąbla

NIE - nie, tak, może, chcę później, chcę co innego
OSI - otwórz proszę
KOO - mleko
KA - kaczka
KAA - kaszka
KA-A - piłka
KI - dziewczynki lub włącz mi Krainę Lodu
MAMI - to jest mamy
TATI - to jest taty
USTA - chcę posmarować usta szminką
NOS - wytrzyj mi nos
SPI - śpi, względnie ma tylko oczy zamknięte
SIUSIU - nocnik, albo zrobiłam coś w pieluchę, czasem znaczy chce na nocnik, ale rzadko w tym znaczeniu używane
CIAPCIA - babcia, a właściwie prababcia
KOŃ - koń, względnie słoń
MIŚ - miś
DAJ - daj proszę, ale już!
MASZ - proszę
CZEŚĆ - dzień dobry, do widzenia, cześć
DADA - idę na spacer
PA PA - no to ja już spadam, ewentualnie idź już sobie
ŁOJ - ale się przewróciłam, to stało się samo, nie mam z tym nic wspólnego
SUŁO - zepsuło się
AKUK - a kuku!

zamiast wstępu bez związku z wątkiem głównym

Gdy już mi się zdaje, że wyszłam na prostą przychodzą te dni, miesiąc w miesiąc, łamią mnie w bólu na pół.
I tak bardzo chcę zacząć od nowa.
Ale nie tak łatwo zapomnieć i przestać czuć.
Za parę dni będzie lepiej, ale już nigdy nie tak jak powinno być.
Wiem, że są większe nieszczęścia, ale jak każdy żyję własnym życiem, nie cudzym.
I nienawidzę siebie, za to, że nie umiem działać i żyć, dalej głupia i gruba brnę w emocje, które nic dobrego nie przyniosą.
I kocham, choć nie mam pewności, że w ogóle istniał...